Nie umiem pisać na zawołanie,
to jakby nagle przywołać tęczę,
lub prosić nocą: Niech świt nastanie.
Więc po co piszę? Po co się męczę?
Nastroje chwiejne, myśli gdzieś w lesie,
już piąta kawa sercu dokucza.
Czytam poezję, może przyniesie
Ten biały gawron, ten strażnik klucza.
Może zakopał, lub do szkatułki
gdzieś myśli schował te zaplątane
Gdy je odnajdę, te z wyższej półki,
być może będą zapamiętane.