żonglerka
Słowem się bawię nieudolnie tą krztynę daru otrzymanego jak dziecko sklecam słów kolejkami szeptem tajemnym Mojry zaklinam by nić mi przędły ręką miej drżącą i błysku nożyc ciągle się lękam nić moja wątła już sama pęka więc póki umysł potrafi sklecić niedoskonały komitet słów pejzaż maluję na białej karcie zgniatam ją w kulę zaczynam znów ... |