Wiosenne ironiczności
Za oknem wiosna buchnęła słońcemczapki z głów naszych pozrywała uczucia ciepłe i gorące kolejką miłosną poustawiała
na parapecie gołąb zawzięty w szybę mi stuka dzióbka uporem sypnij no okruch kobieto proszę z niedożywienia jestem chory
a tu czas godów się rozpoczyna kuper mnie swędzi w dość dziwnym miejscu jak mam swą lubą dopaść z Amorem gdy mój żołądek jest nie na miejscu
o suchym pysku cały dzień latać powietrzne czynić akrobacje toż ja zemdleję na samicy zamiast piskląt przejdę kastrację
ze zrozumieniem do dylematu ptaka co chciałby a nie może okno otwieram sypię mu garścią lataj i ....... daj ci Boże :) |