Czyżby kolejny mój ulubieniec? Chyba tak stwierdzam po drugim czytaniu. Niech będzie więc i czytanie trzecie, pora adekwatna. Porankowo. I kawa na ławie stoi.Bluszcz skojarzeń już wylazł z zakamarków, tylko ten mój jakiś trujący jest i jad powoli w żyły sączy zabijając marzenia. A jeszcze wczoraj nieśmiało podnosiły łepki, zawstydzone swoją śmiałością. Z codziennością na razie nie wygrają, schowają się do wieczora. Wtedy zgasną słońca a bluszcz straci dzienną porcję pożywki.
Ot takie moje majaczenie pod wpływem wierszydła.