Wspomnienia
Idę ścieżkami szarego miasta -
każda kostka brukowa,
niczym żyletka, przecina
dawne ślady naszego istnienia.
Moje zagubione w biegu kroki?
Wszystkie spisane odbiciem podeszwy:
spacer w niepogodę,
przyspieszony ze strachu krok,
gdy puszczałaś moją dłoń,
nieuważne potknięcie.
Zdaje się, że echo odpowiada
stukotem Twoich obcasów.
Betonowe chodniki krzyczą:
„Przecież tędy już szedłeś.”
Lecz słyszę tylko:” Dokąd zmierzasz?.”
Dumne kamienice patrzą
na moją wątłą sylwetkę
oknami, a w każdym Twoja twarz:
W jednym namalowana uśmiechem,
w innym osnuta jest smutkiem i łzami.
Najgorsze są te z obojętnością,
którą utkał drwiący czas,
celowo przysłonięte,
by słońce się nie przedostało.
Gdy podszedłem do znajomej ławki,
gdzie scyzorykiem nieudolnie
wydłubałem, że już na zawsze, aż po
grób,
przystanąłem, nie chciałem siadać.
Zielona, błyszcząca farba pokryła
dawne,wciąż ciepłe ślady przebytej
drogi:
Przecież jest świeżo malowana,
a już przykryta kurzem
i kroplami deszczu.
|