Jacek Wraga _______________________________________
Jeśli
zechce potrafi zaczarować słowem czytającego i zmusić do malowania pod
powiekami obrazów które pojawiają się jakoś samorzutnie. Jak sam o sobie
mówi szuka dopiero własnego stylu w poezji, choć nie błądzi już w
całkowitych ciemnościach...
Nocą, z listopada na sierpień Przepadła mi jesień. Odeszły w kąt złote liście, gdzieś obok, na drugi plan.
Zanurzyłem się w nieobecności. W natrętnych kałużach, ze znajomym odbiciem, karmionych deszczem. Niebo płakało na złość.
A później zostało już tylko ubywanie, zanikanie chwil oprawionych w złote ramki, łapczywe chwytanie powietrza – walka o przeżycie.
Kiedy miało nadejść lato, nieopatrznie wypuściliśmy z rąk słońce - złocisty balonik wypełniony helem.
Powyższy tekst stanowi wyłączną własność autora i nie może być wykorzystywany i powielany bez jego zgody. ( Dz. U. 1994 nr 24 poz 83 z póź zm )
Myślę sobie i czytam ten wiersz często... i chyba muszę sobie jeszcze pomyśleć. Coś mi się w nim podoba, ale też coś mi w nim nie gra, ot... Pomyślę sobie nad nim jeszcze.
Cieszę się jak cholera, że dałeś znak życia:) bo się już stęskniłem za Twoimi tekstami... Przy okazji odezwij się i daj mi znać kiedy się "normalnie" zaczniesz pojawiać człeku zapracowany :P
Co mam Ci napisać o wierszu... Autor spragniony jest szczerych, pochlebnych opinii, ale to już jest nudne... Tylko, że ja nie potrafię przejść obojętnie obok tego co i jak piszesz. Zawsze mnie zatrzymujesz i zawsze na usta cisną mi się ochy i achy... Cholera jasna, no podoba mi się i tyle. Kropka.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. [ Rejestracja | Wejdź ]