_______________________________________
Na
wiersze, jak sam mówi patrzy jak na obrazy. Nie interesuje go technika
jaką wybrał autor, ani jaki zastosował styl. Albo mu się ten słowami
namalowany obraz podoba, albo nie... Często pisze dla dzieci,
najsurowszej z możliwych publiczności. Choć równie często i z takimi
samymi wypiekami na twarzach czytają go też "dzieci dorosłe".
Leśna szkoła
Dziś zamknęła sowa szkołę,
opuściła leśne klasy.
miała różnych dziwnych uczniów,
których pewnie wspomni czasem
Przychodziła tutaj krowa,
kopytami wciąż stukała!
Nie dawała dojść do słowa
i nie chciała zmienić zdania.
Często bywał mały jeżyk,
z gruszo-jabłkowego sadu;
kiedyś usiadł na nim lisek
i zniknęli gdzieś bez śladu.
Przykicały też zające,
rozbrykanych malców kilka.
Szybko wzięły nogi za pas,
gdy ujrzały w szkole wilka.
Wcześniej nauczałam bobra,
chciał stolarzem być, jak dziadek!
Wszystkie ławki nam obgryzał,
myśląc, że to jest obiadek.
Nie zapomnę pana skunksa,
dnia nie było bez afery!
Jego spory oraz kłótnie
psuły dobrą atmosferę.
Zaszczycały nas jelenie,
ich poroża - cud natury!
Opuszczały swoje lekcje,
bo siadały na nich kury.
Były z nami trzy ropuchy
(żaba przecież jest kumata),
nadymały swoje brzuchy
i po lesie chciały latać!
Obok dębu siedział niedźwiedź
- jak na moje oko spory!
Tylko nie wiadomo, czemu
wciąż leciały za nim pszczoły?
Mieszkał blisko orzeł przedni,
ptak to wielki nad ptakami!
Ledwo w szkole się pojawił,
naraz wszyscy hymn śpiewali.
Kukułeczka woźną była,
czas kukaniem umilała,
ale odkąd zniosła jajko,
to zwyczajnie, odleciała...
Powiem jeszcze wam o dziku,
ten rycerzem chciał być nagle!
No, bo zamiast słuchać lekcji,
ciągle ostrzył swoje szable.
A na koniec o dżdżownicach:
mocno się słoneczka bały...
przychodziły więc na lekcję,
gdy porządnie popadało.
Taka była moja klasa,
zwierząt różnych, co niemiara!
Teraz lecę na wakacje,
ciszę, spokój będę miała.
|
Powyższy tekst stanowi wyłączną własność autora i nie może być wykorzystywany i powielany bez jego zgody. ( Dz. U. 1994 nr 24 poz 83 z póź zm )
|
|
|